Ks. Franciszek Blachnicki uhonorowany Orderem Orła Białego

Ks. Franciszek Blachnicki zostanie pośmiertnie uhonorowany Orderem Orła Białego. Uroczystość odbędzie się dziś 6 sierpnia na górze Błyszcz koło Tylmanowej. W sierpniu 1972 roku kardynał Karol Wojtyła odprawił tu Mszę Świętą dla oazowiczów Ruchu Światło-Życie. Koncelebrował ją także ks. Franciszek Blachnicki i inni kapłani. O tym fakcie wiele razy wspomniał papież święty Jan Paweł II. Order Orła Białego to najwyższy order Rzeczypospolitej, ustanowiony w 1705 r., reaktywowany w 1921 r. Nadawany jest za znamienite zasługi cywilne i wojskowe dla Rzeczypospolitej Polskiej, położone zarówno w czasie pokoju jak i w czasie wojny.

Papież Franciszek potwierdził dekretem heroiczność jego cnót, a do beatyfikacji potrzebny jest już tylko cud za wstawiennictwem śląskiego kapłana. Przed śmiercią napisał, że gdyby Bóg pozwolił mu jeszcze żyć i działać, to chciałby skuteczniej ukazywać „pośrodku współczesnego świata piękno Chrystusowej Oblubienicy – Kościoła”.

Do grobu Sługi Bożego księdza Franciszka Blachnickiego, który w 2000 r. został przeniesiony z niemieckiego Carlsbergu, gdzie zmarł, do Krościenka n. Dunajcem nazywanego „stolicą oaz” mimo upływu lat wciąż pielgrzymuje wiele osób z kraju i zagranicy. Modlą się tam o wiarę „konsekwentną”, z której wynika działanie na rzecz Kościoła i społeczności lokalnej, o wolność wewnętrzną, rozumianą jako wolność od lęku i zaufanie Bogu. Proszą też o harmonię pomiędzy tym, co mówią i jak żyją. Rodzice przywożą tam swoje dzieci, oazowicze organizują pielgrzymki, a dawni działacze społeczni pokazując kolegom grób zmarłego księdza mówią „ten człowiek był prawdziwie wolny”.
Kim był?
Życiorys ks. Franciszka Blachnickiego obfituje w „nadzwyczajne wydarzenia” – tak postrzegany jest przez tych, którzy go wspominają. Ocalenie w czasie okupacji z kary śmierci, która miała zostać wykonana przez ścięcie – cudowne nawrócenie w celi katowickiego więzienia, z którego wyszedł z mocnym przeświadczeniem, że po zakończeniu wojny zostanie księdzem – te i wiele innych wspomnień także z serii „ks. Blachnicki kontra PRL” wskazują na jego „predestynację” do bycia świętym. Gdy się czyta jego duchowe pamiętniki, jawi się w nich człowiek zwyczajny, który na serio traktował wiarę – w każdych warunkach, w jakich przyszło mu żyć. Dopiero po wnikliwej lekturze okazuje się, że ten „wielki działacz” – choć to wydaje się nieprawdopodobne – był także mistykiem.

Kościół jako communio

Żył wizją Kościoła rozumianego jako wspólnota. Ta wizja Kościoła jako „wspólnoty wspólnot” wyprzedzała „jego epokę” i sprawiała, że stał się zwiastunem samoświadomości Kościoła jaka została określona na Soborze Watykańskim II i zarazem jej gorącym realizatorem w praktyce. Założony przez niego Ruch Światło-Życie, którego początki sięgają lat 60., dąży nie do czego innego właśnie, jak do wychowania dojrzałych chrześcijan, świadomych swych zadań w Kościele i świecie. Poprzez swoją formację nawiązującą do wczesnochrześcijańskiego katechumenatu oraz posługę w parafii, zmierza do zrealizowania soborowej wizji Kościoła jako wspólnoty-wspólnot. Na długo przed adhortacją „Christifideles laici” uczył oazowiczów, że świeccy mają tylko sobie właściwe powołanie w Kościele otrzymane już w sakramencie chrztu. Był też propagatorem duchowości małżeńskiej. Małżonków, którzy uczestniczyli w oazach rodzin Domowego Kościoła przekonywał, że „do Boga idą już nie w pojedynkę, ale razem jako małżeństwo i jako rodzina”. I chociaż każdy z nich nadal pozostaje odpowiedzialny za jakość swojej wiary, do świętości mają dążyć razem.

Ad Christum Redemptorem

Już dość dawno, i jako jeden z pierwszych mówił też o tym, że polski katolicyzm jest powierzchowny, potrzeba „powtórnej” ewangelizacji naszego narodu tradycyjnie postrzeganego jako ostoję katolicyzmu. Opinia ta nie była bynajmniej popularna, ale ks. Blachnicki opracował w 1980 roku plan Wielkiej Ewangelizacji „Ad Christum Redemptorem” dla dotarcia z Ewangelią do każdego człowieka w Polsce. Jego realizacji podjął się wówczas Ruch Światło-Życie.
Z zaangażowania w ewangelizację zrodziło się także jego zaangażowanie ekumeniczne bowiem wyrażał przekonanie, że chrześcijanie muszą być razem, aby dzisiejszemu światu głosić Ewangelię. Podstawowe prawdy – znane obecnie jako „cztery prawa życia duchowego”: o miłości Boga, grzechu człowieka, zbawieniu przyniesionym przez Jezusa Chrystusa i potrzebie osobistej wiary – uznawane są przez wszystkich chrześcijan. Ks. Blachnicki widział możliwość współpracy w ewangelizacji chrześcijan różnych wyznań, choć jednoznacznie podkreślał, że dalsza formacja musi się odbywać we wspólnocie Kościoła. Człowiek, który się nie bał.
Z jego wiary wynikało także wszelkie zaangażowanie na rzecz społeczeństwa, które traktował jako służbę społeczną. Był człowiekiem wolnym, ufał Bogu jak syn Ojcu i przestrzegał jego praw – i być może właśnie dlatego PRL był wobec niego bezsilny. Mimo, że został aresztowany za Krucjatę Wstrzemięźliwości – społeczną akcję przeciwalkoholową, która przybrała charakter ruchu odnowy religijno-moralnej – pobyt w więzieniu uznał za czas rekolekcji, dlatego nie bał się konsekwencji, którymi grozili mi przedstawiciele ówczesnej władzy. W okresie „Solidarności” (1980-1981 r.) powołał do istnienia Niezależną Chrześcijańską Służbę Społeczną mającą upowszechniać ideę „Prawda – Krzyż – Wyzwolenie” tzn. działać w duchu chrześcijańskiej nauki społecznej i ruchu wyzwolenia bez przemocy.

Na emigracji, w 1982 r. założył Chrześcijańską Służbę Wyzwolenia Narodów – stowarzyszenie skupiające Polaków i przedstawicieli innych narodów Europy Środkowo-Wschodniej wokół idei suwerenności wewnętrznej i jedności narodów w walce o wyzwolenie. Być może nie był jedynym przepowiadającym wówczas upadek komunizmu jako systemu opartego na kłamstwie i niewoli, ale jako jedyny formował działaczy społecznych, którzy po upadku Związku Sowieckiego mieli być przygotowani do podjęcia służby w społeczeństwie. Tę działalność społeczno-wyzwoleńczą prowadził z pobudek religijnych, inspirowany pierwszymi encyklikami Jana Pawła II. Od troski o ludzi zniewolonych alkoholizmem myśl społeczna ks. Blachnickiego rozwinęła się w kierunku troski o ludzi zniewolonych przez komunizm, a także zniewolonych w demokracji, którą miał okazję obserwować mieszkając w Niemczech. Departament I MSW PRL umieścił wśród najbliższych współpracowników ks. Franciszka Blachnickiego w Calsbergu agentów, w tym o pseudonimach „Yon” i „Panna”, wykonujących ofensywne zadania wywiadowcze na rzecz PRL-owskiego wywiadu na terenie Niemiec, które polegały między innymi na ścisłej inwigilacji kapłana oraz podejmowaniu działań zmierzających do destrukcji podejmowanych przezeń przedsięwzięć. W marcu br. IPN przekazał informację, że ks. Franciszek Blachnicki jest ofiarą komunistycznej zbrodni. Śmierć kapłana w dniu 27 lutego 1987 r. nastąpiła na skutek zabójstwa poprzez podanie ofierze śmiertelnych substancji toksycznych. Wykazały to czynności procesowe przeprowadzone w Polsce oraz na terenie Niemiec, Austrii i Węgier przez Oddziałową Komisję Ścigania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu w Katowicach. Święty Jan Paweł II w telegramie wystosowanym po jego śmierci nazwał go „gwałtownikiem Królestwa Bożego”.

Close Menu